niedziela, 21 lipca 2013

Bukiet polnych kwiatów

W kwiaciarni można stworzyć wiele pięknych bukietów z róż, tulipanów, goździków, gerberów, lilii i innych, znanych bądź nie kwiatów. Ale można też przypomnieć sobie jak to byłe w dzieciństwie, gdy biegało się po polu i zbierało polne kwiaty i przynosiło się je matce czy babci  bukiecie. Może nie wyglądają tak bardzo efektownie, jak kwiaty z holenderskich pól, ale też można stworzyć coś ciekawego a jednocześnie dość nietypowego. Po ostatniej wyprawie na pola stworzyłem wraz z D. bukiet ze wszystkiego co można było tam znaleźć. Część roślin nie przetrwała próby czasu, ale przetrwały najsilniejsze ogniwa.

Kwiaty w bukiecie są to:
- mak polny
- jaskier
- kolczurka klapowana
- tawuła kutnerowata
- rudbekia błyskotliwa
- krwawnik pospolity
- rumian polny 
- koper
- wilczomlecz sosnka
- dąbrówka rozłogowa
oraz trzech gatunków bliżej mi nie znanych.


Natomiast część maków, kukułka szerokolistna, krwawnik inny nie przetrwały długo po zerwaniu i szybko padły.

Tawuła kutnerowata (Spiraea tomentosa)

 Zdjęcia dzięki uprzejmości: Caolinite

czwartek, 18 lipca 2013

Rud-bekie

Spacerując pośród ogródków działkowych i nieużytków zauważyłem w pobliżu drogi interesującą kwiaty. Podchodząc bliżej stwierdziłem że muszą być to rudbekie - rośliny widziane po drodze na terenie działek. Porozrzucane pośród innych roślin pod tabliczką informującą o zbiorniku magazynującym nadmiar wody z działek, zwyczajnie na nieużytkach:


Po powrocie wróciłem do domu i spojrzałem w internet -  i potwierdziły się moje przypuszczenia. Rudbekia, w tym wypadku błyskotliwa (Rudbeckia fulgida). Roślina pochodząca z Ameryki Północnej, o niewielkich wymaganiach glebowych, bardzo lubiana przez właśnie działkowców i ogrodników poprzez jej efektywny wygląd. Tutaj najwyraźniej rozsiała się, lub odpadki z działek były tu porzucane. Nie jest tak silnie inwazyjna jak rudbekia naga, ale, jakkolwiek obca. Poniżej zamieszczam zdjęcia z bliska. Nawiasem mówiąc zrobiłem je starym aparatem, ale mimo wszystko wyszły dobrze :)




Rudbekia błyskotliwa (Rudbeckia fulgida)
Może ten post nie jest rozwinięty, ale za to przedstawia kolejną obcą roślinę, którą możemy spotkać w najbliższym otoczeniu, często też w naszych ogrodach. Jest piękna, ale należy kontrolować jej rozrost wokół działki.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Czym właściwie są rośliny inwazyjne?

Tematem, można by powiedzieć, przewodnim, są tak zwane rośliny inwazyjne. Czym w ogóle one są?

Posługując się definicją wikipedyczną można powiedzieć, że rośliny inwazyjne to rośliny alochtoniczne o znacznej ekspansywności, który rozprzestrzenia się naturalnie lub z udziałem człowieka i stanowi zagrożenie dla fauny i flory danego ekosystemu, konkurując z gatunkami autochtonicznymi o niszę ekologiczną, a także przyczyniając się do wyginięcia gatunków miejscowych. Stanowią  jedno z największych zagrożeń dla bioróżnorodności na świecie.

Posługując się językiem laików, rośliny inwazyjne, są to rośliny które wypierają, nie pozwalają innym gatunkom na rozrost, same natomiast silnie się rozmnażają, a także rozprzestrzeniają. Tym samym zmniejsza się ilość gatunków naturalnie występujących w danym rejonie, dążąc do jego całkowitego wyparcia - wyniszczenia, samemu zajmując ten teren. Często wiąże się to z brakiem urozmaicenia roślinnego i dominuje ten jeden ekspansywny gatunek. 

Rośliną inwazyjną jest najczęściej gatunek sprowadzony czy też przywleczony do Europy z innych kontynentów gdzie rosły w zbliżonych do naszych warunkach, dlatego większość tych niebezpiecznych roślin pochodzi z Ameryki Północnej. 
Rośliny te były sprowadzone w różnych celach. Najczęściej były to cele ozdobne (robinia akacjowa, niecierpek gruczołowaty), bądź użytkowych (barszcz Sosnowskiego, czeremcha amerykańska, rdestowiec sachaliński), z tym że większość pochodzi z właśnie ogrodów botanicznych Europy Zachodniej. Dlatego najważniejszą cechą tego typu roślin jest wyróżniających jest ich niezwykły, często piękny widok. 

Wiele roślin tego typu "zgrało" się już dawno z naszym rodzimym krajobrazem, często nie sposób przekonać przeciętnego obserwatora o obcości danego gatunku, takim przykładem może być akacja, a właściwie robinia akacjowa (prawdziwe akacje rosną tylko w Afryce), podawana jako takie "typowe" drzewo obok buku, dębu czy brzozy. Nawet w moim elementarzu z podstawówki jest  :)

Prawne zwalczanie roślin inwazyjnych nie jest w Polsce zbyt dobrze rozbudowane. Na ten przykład w Wielkiej Brytanii prawne zwalczanie rdestowców zostało posunięte do tego stopnia, że jego okazy należy niszczyć środkami chemicznymi, zasypać odpowiednią warstwą gruntu, a następnie przyklepać. Grunt z takimi okazami często ma parokrotnie niższą cenę od ceny rynkowej.

W Polsce, jedynie w rozporządzeniu Ministra Środowiska wymienione są następujące gatunki roślin uważanych za inwazyjne lub potencjalnie inwazyjne, gdzie ich hodowli prowadzić nie wolno a okazy powinno sie niszczyć. Gatunki te to: azolla drobna (Azolla filiculoides); moczarka delikatna (Elodea nuttallii); Spartina anglica; barszcz Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum); barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi); bożodrzew gruczołowaty (Ailanthus altissima); grubosz Helmsa (Crassula helmsii); kolcolist zachodni (Ulex europaeus); kolczurka klapowana (Echinocystis lobata); niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera); niecierpek pomarańczowy (Impatiens capensis); rdestowiec czeski (Reynoutria x bohemica); rdestowiec japoński (Reynoutria japonica); rdestowiec sachaliński (Reynoutria sachalinensis); trojeść amerykańska (Asclepias syriaca); tulejnik amerykański (Lysichiton americanus).

Oczywiście oprócz wyżej wymienionych jest ich wiele więcej, jednakże te są najgroźniejsze i najbardziej niebezpieczne. Są natychmiast usuwane z terenów chronionych, takich jak rezerwaty czy parki narodowe. Nie można ich bez pozwolenia hodować, rozmnażać i sprowadzać na terenie kraju. Oczywiście praktyka wygląda inaczej, wiele z tych roślin można nadal kupić chociażby na allegro i sklepach internetowych. Wystarczy minimum samozaparcia i nieznajomość bądź ignorowanie prawa. Oczywiście swoją drogą mamy tu też praktycznie brak egzekwowania takich rzeczy, szczególnie w wypadku drobnych, "domorosłych" hodowców.

 Na przykład, całkiem niedawno, natrafiłem, na serwisach związanych z kręgami pszczelarskimi, gdzie wychwalano pod niebiosa właśnie trojeść amerykańską, jako niesamowity pożytek dla pszczół, wyjątkowo miododajna roślina. Zauważono wprawdzie, na niektórych forach, że ta roslina to "niesforne dziecko", gdyż wokół niej pojawia się niezliczona liczba siewek, lecz nie zwrócono na nią szczególnej uwagi. Są to głównie wpisy i artykuły z przed kilku lat, czyli sprzed dyrektywy, jednak w wielu miejscach tego nie sprostowano i roślina ta nadal figuruje jako cudowne remedium dla pszczółek :>
Rozporządzenie też nie wymusza natychmiastowego usunięcia tej rośliny, więc jak już jest to może sobie rosnąć, mam też nadzieję, że pszczelarze są jednak na bieżąco co do roślin inwazyjnych.

Ostatnio też, a jest to wrażenie osobiste, jest takie, iż zieleń miejska jest strasznie przesycona roślinami pochodzenia obcego, właściwie innych się nie stosuje. Można zrozumieć iż rośliny które rosną naturalnie u nas nie są szczególnie piękne, ale sprowadzanie nowych gatunków, jak robinia lepka, którą posadzono w tym roku na De Gaulle, to pewna przesada. Zwykła akacja by wystarczyła. Zauważyłem też, w wielu miastach, roślinę, taką jak perukowiec podolski (o, tu), ale z tego co się doczytałem , i co sugeruje nazwa - w naszym kraju tej roślinie jest jednak trochę zbyt chłodno - a wygląda efektownie. Choć kto wie, jak globalne ocieplenie trochę podwyższy temperaturę... ;)

Trochę też poirytowała mnie też decyzja władz Katowic, gdyż na drodze prowadzącej do mojego domu, przez lasy i ścierniska, wybudowano kilka lat temu drogę. Nową, asfaltową, a jej skraj obsadzono, a jakby inaczej, platanem klonolistnym. Odcinają się wyraźnie na tle pół i lasu co wygląda strasznie nienaturalnie.

Chociaż co zrobili urzędnicy pewnego miasta to już szczyt - posadzili, na kwietniku, barszcz Mantegazziego - roślinę nie tylko inwazyjną, ale też niebezpieczną dla zdrowia. Ktoś w urzędzie miał najwyraźniej spaczone poczucie humoru...

Ech.... miał być krótki artykuł, wyszła rozprawka. Ale mam nadzieję, że poszerzyła, choć w niewielkim stopniu, wiedzę na ten temat :)

czwartek, 4 lipca 2013

Łubin trwały

Na wczorajszym spacerze po lasku i okolicach zwróciłem, nawiasem mówiąc po raz kolejny, jak co roku, uwagę na roślinę zwaną łubinem trwałym. W moich okolicach spotykana jest głównie na nasypach kolejowych, drogowych, brzegach rowów, na krawędzi ścieżek. Jest rośliną dość charakterystyczną, jak widać poniżej:


Łubin trwały (Lupinus polyphyllus)
W moich okolicach wszystkie kwiaty mają kolor fioletowo-niebieski, lecz można spotkać też okazy o kwiatach różowych. Odmiany ozdobne posiadają znacznie więcej kwiatów, gęściej ułożonych, w różnych kolorach. 
Roślina ta, poza charakterystycznymi kwiatami ma też liście ułożone w kształcie palmy, często była ona, za mej młodości nazywane właśnie palemkami :) . Jej nasiona tworzą kosmate fasolki ułożone na pionowej łodydze. Wedle mej wiedzy są one trujące.

Nasiona i liście łubinu trwałego
Łubin jest rośliną dorastającą do półtora metra wysokości (nie zaobserwowałem), bylina preferująca miejsca nasłonecznione, glebę piaszczystą o odczynie kwaśnym, zasadniczo żyzną, o niewielkiej wilgotności.
Jest wykorzystywana jako pasza dla zwierząt, ze względu na duży przyrost BIOMASY. Jako że należy do roślin motylkowych (bobowatych), w symbiozie z bakteriami brodawkowymi gromadzi azot atmosferyczny z powietrza.

Łubin trwały jest rośliną antropogeniczną, pochodzi z Ameryki Północnej, przywiezioną do Europy dobrze się zaaklimatyzowała, powoli wrasta w rodzimy krajobraz, przez wiele osób jest uważana za typowy gatunek dla wiejskich ogrodów, można powiedzieć, tradycyjny i trochę staromodny, aczkolwiek lubiany. Są niewielkie sygnały że jest on rośliną inwazyjną na niektórych obszarach, ale wynika to prawdopodobnie z silnego przekształcenia przez człowieka tamtejszych terenów co ułatwiło wzrost łubinu. Przy niewielkim przekształceniu rośnie na równi z rodzimymi gatunkami, przy braku ingerencji człowieka nie ma większych szans z nimi.

Łubin trwały w całej okazałości - liście, kwiaty, nasiona.
To wszystko co udało mi się na temat tej rośliny wyciągnąć. Dziękuję za uwagę i za zainteresowanie.