niedziela, 21 lipca 2013

Bukiet polnych kwiatów

W kwiaciarni można stworzyć wiele pięknych bukietów z róż, tulipanów, goździków, gerberów, lilii i innych, znanych bądź nie kwiatów. Ale można też przypomnieć sobie jak to byłe w dzieciństwie, gdy biegało się po polu i zbierało polne kwiaty i przynosiło się je matce czy babci  bukiecie. Może nie wyglądają tak bardzo efektownie, jak kwiaty z holenderskich pól, ale też można stworzyć coś ciekawego a jednocześnie dość nietypowego. Po ostatniej wyprawie na pola stworzyłem wraz z D. bukiet ze wszystkiego co można było tam znaleźć. Część roślin nie przetrwała próby czasu, ale przetrwały najsilniejsze ogniwa.

Kwiaty w bukiecie są to:
- mak polny
- jaskier
- kolczurka klapowana
- tawuła kutnerowata
- rudbekia błyskotliwa
- krwawnik pospolity
- rumian polny 
- koper
- wilczomlecz sosnka
- dąbrówka rozłogowa
oraz trzech gatunków bliżej mi nie znanych.


Natomiast część maków, kukułka szerokolistna, krwawnik inny nie przetrwały długo po zerwaniu i szybko padły.

Tawuła kutnerowata (Spiraea tomentosa)

 Zdjęcia dzięki uprzejmości: Caolinite

czwartek, 18 lipca 2013

Rud-bekie

Spacerując pośród ogródków działkowych i nieużytków zauważyłem w pobliżu drogi interesującą kwiaty. Podchodząc bliżej stwierdziłem że muszą być to rudbekie - rośliny widziane po drodze na terenie działek. Porozrzucane pośród innych roślin pod tabliczką informującą o zbiorniku magazynującym nadmiar wody z działek, zwyczajnie na nieużytkach:


Po powrocie wróciłem do domu i spojrzałem w internet -  i potwierdziły się moje przypuszczenia. Rudbekia, w tym wypadku błyskotliwa (Rudbeckia fulgida). Roślina pochodząca z Ameryki Północnej, o niewielkich wymaganiach glebowych, bardzo lubiana przez właśnie działkowców i ogrodników poprzez jej efektywny wygląd. Tutaj najwyraźniej rozsiała się, lub odpadki z działek były tu porzucane. Nie jest tak silnie inwazyjna jak rudbekia naga, ale, jakkolwiek obca. Poniżej zamieszczam zdjęcia z bliska. Nawiasem mówiąc zrobiłem je starym aparatem, ale mimo wszystko wyszły dobrze :)




Rudbekia błyskotliwa (Rudbeckia fulgida)
Może ten post nie jest rozwinięty, ale za to przedstawia kolejną obcą roślinę, którą możemy spotkać w najbliższym otoczeniu, często też w naszych ogrodach. Jest piękna, ale należy kontrolować jej rozrost wokół działki.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Czym właściwie są rośliny inwazyjne?

Tematem, można by powiedzieć, przewodnim, są tak zwane rośliny inwazyjne. Czym w ogóle one są?

Posługując się definicją wikipedyczną można powiedzieć, że rośliny inwazyjne to rośliny alochtoniczne o znacznej ekspansywności, który rozprzestrzenia się naturalnie lub z udziałem człowieka i stanowi zagrożenie dla fauny i flory danego ekosystemu, konkurując z gatunkami autochtonicznymi o niszę ekologiczną, a także przyczyniając się do wyginięcia gatunków miejscowych. Stanowią  jedno z największych zagrożeń dla bioróżnorodności na świecie.

Posługując się językiem laików, rośliny inwazyjne, są to rośliny które wypierają, nie pozwalają innym gatunkom na rozrost, same natomiast silnie się rozmnażają, a także rozprzestrzeniają. Tym samym zmniejsza się ilość gatunków naturalnie występujących w danym rejonie, dążąc do jego całkowitego wyparcia - wyniszczenia, samemu zajmując ten teren. Często wiąże się to z brakiem urozmaicenia roślinnego i dominuje ten jeden ekspansywny gatunek. 

Rośliną inwazyjną jest najczęściej gatunek sprowadzony czy też przywleczony do Europy z innych kontynentów gdzie rosły w zbliżonych do naszych warunkach, dlatego większość tych niebezpiecznych roślin pochodzi z Ameryki Północnej. 
Rośliny te były sprowadzone w różnych celach. Najczęściej były to cele ozdobne (robinia akacjowa, niecierpek gruczołowaty), bądź użytkowych (barszcz Sosnowskiego, czeremcha amerykańska, rdestowiec sachaliński), z tym że większość pochodzi z właśnie ogrodów botanicznych Europy Zachodniej. Dlatego najważniejszą cechą tego typu roślin jest wyróżniających jest ich niezwykły, często piękny widok. 

Wiele roślin tego typu "zgrało" się już dawno z naszym rodzimym krajobrazem, często nie sposób przekonać przeciętnego obserwatora o obcości danego gatunku, takim przykładem może być akacja, a właściwie robinia akacjowa (prawdziwe akacje rosną tylko w Afryce), podawana jako takie "typowe" drzewo obok buku, dębu czy brzozy. Nawet w moim elementarzu z podstawówki jest  :)

Prawne zwalczanie roślin inwazyjnych nie jest w Polsce zbyt dobrze rozbudowane. Na ten przykład w Wielkiej Brytanii prawne zwalczanie rdestowców zostało posunięte do tego stopnia, że jego okazy należy niszczyć środkami chemicznymi, zasypać odpowiednią warstwą gruntu, a następnie przyklepać. Grunt z takimi okazami często ma parokrotnie niższą cenę od ceny rynkowej.

W Polsce, jedynie w rozporządzeniu Ministra Środowiska wymienione są następujące gatunki roślin uważanych za inwazyjne lub potencjalnie inwazyjne, gdzie ich hodowli prowadzić nie wolno a okazy powinno sie niszczyć. Gatunki te to: azolla drobna (Azolla filiculoides); moczarka delikatna (Elodea nuttallii); Spartina anglica; barszcz Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum); barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi); bożodrzew gruczołowaty (Ailanthus altissima); grubosz Helmsa (Crassula helmsii); kolcolist zachodni (Ulex europaeus); kolczurka klapowana (Echinocystis lobata); niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera); niecierpek pomarańczowy (Impatiens capensis); rdestowiec czeski (Reynoutria x bohemica); rdestowiec japoński (Reynoutria japonica); rdestowiec sachaliński (Reynoutria sachalinensis); trojeść amerykańska (Asclepias syriaca); tulejnik amerykański (Lysichiton americanus).

Oczywiście oprócz wyżej wymienionych jest ich wiele więcej, jednakże te są najgroźniejsze i najbardziej niebezpieczne. Są natychmiast usuwane z terenów chronionych, takich jak rezerwaty czy parki narodowe. Nie można ich bez pozwolenia hodować, rozmnażać i sprowadzać na terenie kraju. Oczywiście praktyka wygląda inaczej, wiele z tych roślin można nadal kupić chociażby na allegro i sklepach internetowych. Wystarczy minimum samozaparcia i nieznajomość bądź ignorowanie prawa. Oczywiście swoją drogą mamy tu też praktycznie brak egzekwowania takich rzeczy, szczególnie w wypadku drobnych, "domorosłych" hodowców.

 Na przykład, całkiem niedawno, natrafiłem, na serwisach związanych z kręgami pszczelarskimi, gdzie wychwalano pod niebiosa właśnie trojeść amerykańską, jako niesamowity pożytek dla pszczół, wyjątkowo miododajna roślina. Zauważono wprawdzie, na niektórych forach, że ta roslina to "niesforne dziecko", gdyż wokół niej pojawia się niezliczona liczba siewek, lecz nie zwrócono na nią szczególnej uwagi. Są to głównie wpisy i artykuły z przed kilku lat, czyli sprzed dyrektywy, jednak w wielu miejscach tego nie sprostowano i roślina ta nadal figuruje jako cudowne remedium dla pszczółek :>
Rozporządzenie też nie wymusza natychmiastowego usunięcia tej rośliny, więc jak już jest to może sobie rosnąć, mam też nadzieję, że pszczelarze są jednak na bieżąco co do roślin inwazyjnych.

Ostatnio też, a jest to wrażenie osobiste, jest takie, iż zieleń miejska jest strasznie przesycona roślinami pochodzenia obcego, właściwie innych się nie stosuje. Można zrozumieć iż rośliny które rosną naturalnie u nas nie są szczególnie piękne, ale sprowadzanie nowych gatunków, jak robinia lepka, którą posadzono w tym roku na De Gaulle, to pewna przesada. Zwykła akacja by wystarczyła. Zauważyłem też, w wielu miastach, roślinę, taką jak perukowiec podolski (o, tu), ale z tego co się doczytałem , i co sugeruje nazwa - w naszym kraju tej roślinie jest jednak trochę zbyt chłodno - a wygląda efektownie. Choć kto wie, jak globalne ocieplenie trochę podwyższy temperaturę... ;)

Trochę też poirytowała mnie też decyzja władz Katowic, gdyż na drodze prowadzącej do mojego domu, przez lasy i ścierniska, wybudowano kilka lat temu drogę. Nową, asfaltową, a jej skraj obsadzono, a jakby inaczej, platanem klonolistnym. Odcinają się wyraźnie na tle pół i lasu co wygląda strasznie nienaturalnie.

Chociaż co zrobili urzędnicy pewnego miasta to już szczyt - posadzili, na kwietniku, barszcz Mantegazziego - roślinę nie tylko inwazyjną, ale też niebezpieczną dla zdrowia. Ktoś w urzędzie miał najwyraźniej spaczone poczucie humoru...

Ech.... miał być krótki artykuł, wyszła rozprawka. Ale mam nadzieję, że poszerzyła, choć w niewielkim stopniu, wiedzę na ten temat :)

czwartek, 4 lipca 2013

Łubin trwały

Na wczorajszym spacerze po lasku i okolicach zwróciłem, nawiasem mówiąc po raz kolejny, jak co roku, uwagę na roślinę zwaną łubinem trwałym. W moich okolicach spotykana jest głównie na nasypach kolejowych, drogowych, brzegach rowów, na krawędzi ścieżek. Jest rośliną dość charakterystyczną, jak widać poniżej:


Łubin trwały (Lupinus polyphyllus)
W moich okolicach wszystkie kwiaty mają kolor fioletowo-niebieski, lecz można spotkać też okazy o kwiatach różowych. Odmiany ozdobne posiadają znacznie więcej kwiatów, gęściej ułożonych, w różnych kolorach. 
Roślina ta, poza charakterystycznymi kwiatami ma też liście ułożone w kształcie palmy, często była ona, za mej młodości nazywane właśnie palemkami :) . Jej nasiona tworzą kosmate fasolki ułożone na pionowej łodydze. Wedle mej wiedzy są one trujące.

Nasiona i liście łubinu trwałego
Łubin jest rośliną dorastającą do półtora metra wysokości (nie zaobserwowałem), bylina preferująca miejsca nasłonecznione, glebę piaszczystą o odczynie kwaśnym, zasadniczo żyzną, o niewielkiej wilgotności.
Jest wykorzystywana jako pasza dla zwierząt, ze względu na duży przyrost BIOMASY. Jako że należy do roślin motylkowych (bobowatych), w symbiozie z bakteriami brodawkowymi gromadzi azot atmosferyczny z powietrza.

Łubin trwały jest rośliną antropogeniczną, pochodzi z Ameryki Północnej, przywiezioną do Europy dobrze się zaaklimatyzowała, powoli wrasta w rodzimy krajobraz, przez wiele osób jest uważana za typowy gatunek dla wiejskich ogrodów, można powiedzieć, tradycyjny i trochę staromodny, aczkolwiek lubiany. Są niewielkie sygnały że jest on rośliną inwazyjną na niektórych obszarach, ale wynika to prawdopodobnie z silnego przekształcenia przez człowieka tamtejszych terenów co ułatwiło wzrost łubinu. Przy niewielkim przekształceniu rośnie na równi z rodzimymi gatunkami, przy braku ingerencji człowieka nie ma większych szans z nimi.

Łubin trwały w całej okazałości - liście, kwiaty, nasiona.
To wszystko co udało mi się na temat tej rośliny wyciągnąć. Dziękuję za uwagę i za zainteresowanie.

środa, 3 lipca 2013

Wyprawa na basen...

W pobliżu mojego miejsca zamieszkania, w lesie, na pograniczu Katowic i Rudy Śląskiej znajduje się pewien basen. Jest to podobno ośrodek należący do bliżej nieznanej mi kopalni, rudzkiej lub katowickiej. Podobno, jeszcze w latach 90-tych tętnił życiem, oprócz basenu znajdowała się tam fontanna-brodzik, korty tenisowe, plac zabaw wysypany piaskiem. Jednakże obecnie, jawi się jako jedynie miejsce w którym możemy zaobserwować sukcesję roślin postępującą po opuszczeniu tego ośrodka przez ludzi.
Przez nielicznych jest wykorzystywane jako miejsce spotkań towarzyskich, jako spokojne miejsce do opalania na piasku, czy też jako strzelnica - co udało mi się raz zaobserwować i nie dostać kulką ;) lub, jak w moim wypadku, jako miejsce na popas i odpoczynek po dłuższej wyprawie rowerowej.

Dla osób nie obeznanych z tematem, sukcesją nazywamy proces następstwa po sobie kolejnych pokoleń roślin - jest to zjawisko trwające cały czas, rozpoczyna się w środowiskach pierwotnych (szczyty gór, skały), lub zmienionych przez człowieka (pogorzeliska, pokryte warstwą kamieni, asfaltu, betonu). Zasadniczo rozpoczyna się od ekspansji porostów, ale w wielu wypadkach wstępują rośliny wyższe - trawy, byliny, krzewy, drzewa.

W szczelinach pomiędzy płytami, rozwija się już bujnie roślinność, głównie krzewy i drzewa, na płytach mchy i porosty.
Płyty betonowe w wielu miejscach zostały już skruszone, spękane, powoli tworzy się w tym miejscu las.
Nawet brzeg basenu został już zajęty przez niewielkie krzaki.

Erozja biologiczna postępuje nieustannie. Topole dają radę.




Brzozy zresztą też...
Na terenie dawnego ośrodka znajduje się również brodzik, czy też dawna fontanna:
Brodzik również nie oparł się siłom natury.
Część terenu została te kilkanaście lat temu wysypana grubą warstwą piasku, z przeznaczeniem na swego rodzaju plażę oraz plac zabaw. Obszar ten się już dawno zmniejszył, pokryty trawą. Sąsiednie dwa okazy dębu amerykańskiego też zaczęły robić swoje.

Dąb czerwony jest rośliną ekspansywną, zdolną do rozwoju w nawet niekorzystnych warunkach. Na zdjęciu siewki w kilkudziesięciocentymetrowej warstwie piachu - środowisku niedostępnym dla wielu roślin.
Na terenie można spotkać, dawno zdziczałe, rośliny ozdobne, które zaczęły żyć własnym życiem, bez pomocy człowieka, co również ma wpływ na zarastanie obiektu.

Wiciokrzew pospolity (Lonicera xylosteum)
Najprawdopodobniej jest to kruszyna, nie mogłem stwierdzić z pewnością, a nie chcę ryzykować że to jest coś zgoła niejadalnego lub co gorsza trującego. Roślina rodzima.

Jaśminowiec wonny (Philadelphus coronarius)
Zwany też jaśminem. Ma silny, odurzający zapach. Roślina pochodząca z Azji mniejszej i Bałkanów. Dziczejąca.

Żylistek szorstki (Deutzia scabra)
Rośna często spotykana w ogrodach, pochodząca z wysp japońskich, odporna na mróz.

Pęcherznica kalinolistna (Physocarpus opulifolius)
Nieznany mi gatunek krzewu, jednakże, jak zaobserwowałem, silnie się rozprzestrzeniający i rozkrzewiający się w naszych warunkach. Pochodzenie jest też dla mnie nie znane.
---
Oprócz wyżej wymienionych drzew i krzewów można znaleźć inne rośliny niższe. Rosną raczej na obrzeżach ośrodka, na terenach wcześniej zaanektowanych przez przyrodę. Zapraszam niżej.

Goździk kropkowany (Dianthus deltoides)
Krwawnik pospolity (Achillea millefolium)
Dziewanna drobnokwiatowa (Verbascum thapsus)
Rzepik pospolity (Agrimonia eupatoria)
Mlecz polny (Sonchus arvensis)
Tyle z ostatniej ekspedycji. Tak też wygląda świat przez człowieka opuszczony. Przyroda wówczas znacznie lepiej się czuje. Ale to co człowiek zostawił, tam też zostanie.....

wtorek, 2 lipca 2013

Barszcz-zabójca

W tym poście chciałbym zająć się problemem "barszczu" nie chodzi mi bynajmniej o barszcz z uszkami, czy też barszcz wołyński, biały czy z kiełbasą, gdyż takie zasadniczo problemu nie sprawiają, a barszczem kaukaskim.
Nie jest to bowiem rodzaj zupy a roślina. I to dość groźna. A wygląda o tak:
Barszcz (Heracelum)

Dla niewprawnego obserwatora wyglądać może jak przerośnięty koper ale lepiej nie dać się zwieść, jest zdecydowanie przerośnięty i zdecydowanie bardziej szkodliwy.

Krótki opis roślin z rodzaju barszcz: do tej grupy należą trzy konkretne gatunki występujące w Polsce, w tym gatunek rodzimy, znany jako barszcz pospolity, całkowicie nieszkodliwy i posiadający mniejsze rozmiary od swoich współbratymców. Jego krewniacy pochodzą z Kaukazu, skąd zostali sprowadzeni - dwie odmiany, barszcz Mantegazziego oraz barszcz Sosnowskiego.



Liście osobliwości.....


Pierwszy z nich został sprowadzony do Europy Zachodniej jako roślina ozdobna, wysiewana często w ogrodach botanicznych czy parkach, traktowana była jako swego rodzaju osobliwość (zapewne 5-metrowy koper uważany był za dość interesujące zjawisko), gdzie znalazł dogodne warunki do życia i skąd zaczął się samorzutnie rozprzestrzeniać na naszym kontynencie.
Drugi z nich, Sosnowskiego, jak nazwa może nam sugerować został sprowadzony przez Rosjan, a konkretnie w czasach ZSRR, gdzie badany był pod względem właściwości paszowych. Uznano prawdopodobnie, iż "duży może więcej" i kierując się schematem: duży rozmiar=dużo paszy=więcej krów=więcej mleka=lud pracujący miast i wsi bardziej szczęśliwy. W ramach przymusowego partnerstwa naszego kraju ze Związkiem Radzieckim, podarowano naszym instytucjom te rośliny, i wysiewano je na polach. Krótko potem odkryto że krowy nie są znowu takie szczęśliwe - olejki eteryczne w tej roślinie powodowały oparzenia układu pokarmowego zwierząt i na dodatek mleko karmionych tą rośliną zwierząt miało anyżkowy posmak. Szybko zaprzestano hodowli tej rośliny, ale pola pozostawiono samym sobie, skąd znalazły dogodną drogę ekspansji na resztę kraju i Europy.

Są to rośliny dorastające od trzech do nawet pięciu (!) metrów. Ich szkodliwość polega na tym, iż wytwarzają związki chemiczne zwane furanokumarynami, które, w kontakcie ze skórą powodują ciężkie oparzenia oraz zwiększają wrażliwość skóry na promieniowanie UV, nawet na kilkanaście lat, a ślady pozostają do końca życia. Związki te mogą przedostać się zarówno na skórę poprzez dotknięcie rośliny ale też również poprzez przebywanie w jej pobliżu. 
Pomijając jej szkodliwość wobec ludzi, działa ona allelopatycznie, czyli hamująco, na wzrost sąsiadujących roślin, zabiera większość światła i rozsiewa się często-gęsto, przemieszcza i rozrasta się w zastraszającym tempie, co daje jej przewagę i pierwszeństwo spośród wielu roślin na nowym stanowisku.

Zdjęcie zrobione z wysokości ok. 1,5 metra


Teraz pewnie zadajecie sobie pytanie, dlaczego ja o tym piszę? Otóż, mianowicie i zatem, cały szpaler takich roślin można spotkać swobodnie rosnących nad brzegiem Kłodnicy, w dzielnicy Katowice-Panewniki. Rozsiewały się prawdopodobnie wzdłuż biegu rzeki, poruszając się wraz z nią. Nie wykluczone że barszczyk w końcu dotrze do Gliwic :P

W całej okazałości....


Ze swojej strony jednak mam nadzieję, że odpowiednie służby miejskie zajmą się tym problemem i w porę go "wykarczują". Te rośliny paczące się z góry nie wyglądają zbyt przyjaźnie, a przynajmniej nie dla mnie.... o.O

Odkryty przeze mnie gatunek to najprawdopodobniej barszcz Mantegazziego, ze względu na swoje ostro zakończone liście, ponieważ Sosnowski ma swoje liście zaokrąglone.




Liście godne lasów tropikalnych


Mam też nadzieję że zamieszczony tu opis i zdjęcie pomogą w oznaczeniu i wystrzeganiu się tej rośliny. Jest ona szczególnie niebezpieczna dla dzieci, dla zwierząt już na szczęście mniej. Problem należy zgłosić bądź w urzędzie, bądź w Straży Miejskiej czy gminnej. Nie należy problemu ignorować i raczej samemu nie podejmować się usuwania tej rośliny, raczej wezwać specjalistyczną firmę, zajmującą się tego typu sprawami. 

I tu barszczyk macha wam na pożegnanie..... :>




poniedziałek, 1 lipca 2013

Pole pole pole....

Chociaż prawdę mówiąc to zwykłe ściernisko. Tylko czemu pole? A chociażby dlatego:


Na takim "polu" można znaleźć często znacznie więcej roślin, kwiatów niż w wypadku prawdziwej łąki z kwiatami, trawami, roślinkami...
Sukcesja sprawia cuda. Rośliny rosnące na zdegenerowanym obszarze muszą mieć siłę żeby się przebić przez nieprzyjazne środowisko, a często i warstwy gruzu, piachu, jak miało to miejsce tutaj. Teren ten został poddany deforestacji, urządzono tam niewielkie składowisko gruzu i materiałów budowlanych do pobliskich budowanych domków jednorodzinnych. Charakteryzuje się obecnie bogactwem biologicznym, występuje tam wiele, może nie niespotykanych, ale na pewno charakterystycznych i co najważniejsze, pięknych gatunków roślin i tym samym sporo owadów....

... i dzięki temu mam zaszczyt przedstawić państwu skromną galerię kwiatów i roślin z tamtejszego terenu :)
Zapraszam...

Bniec biały (Melandrium album)
 Ten kwiatek jest często spotykany przy drogach, polach, lasach. Do dzisiaj nie znałem jej nazwy. Może nie powala urokiem, lecz ma dość ciekawą budowę.

Fiołek trójbarwny (Viola tricolor)
 To była jedyna kępka fiołków na tym obszarze. Fiołki każdy zna, ze względu na charakterystyczny kształt i wyróżniające barwy  :)

Dziewanna drobnokwiatowa (Verbascum thapsus)
 Jest to roślina sięgająca wysokości człowieka, cała pokryta srebrnym meszkiem. Trzpień pokryty jest złotymi kwiatami. Jest miejscem bytowania, rozwoju i żerowania wielu owadów...

Jasnota biała (Lamium album)
 Roślina pokrzywopodobna, ale nie pokrzywa! Nie parzy, a pokrzywy białych kwiatów nie mają. Morfologicznie roślina ciekawa....

Koniczyna polna (Trifolium repens)
Rośnie wszędzie, zawsze, w kupie. Dwie takie kupki rosły na tym terenie, gęsto. 
Szczaw zwyczajny (Rumex acetosa)
 Roślina z daleka niezbyt piękna, ale wysoce użyteczna, jako pokarm dla człowieka. Jest wykorzystywany jako materiał między innymi na zupę, liście tej rośliny można też spożywać na surowo, mają ostro kwaśny smak. Na zdjęciu przedstawione są już nasiona gotowe do rozsiania.

Kuklik pospolity (Geum urbanum)
Niewielkie, żółte kwiaty, rosnące w rozproszeniu, pojedyńczo. Z tyłu można dostrzec owoc wraz z nasionami.
Ostrożeń pospolity (Cirsium arvense)
Popularnie zwany ostem, ze względu na swoje podobieństwo z wyglądu jak i z właściwości do tego typu roślin. Stadium jeszcze przed kwitnieniem.

Przytulia właściwa (Galium verum)
 Przeze mnie ochrzczona rzepakiem, oczywiście niesłusznie ;) . Takie sobie kwiatuszki :)
Rumian polny (Anthemis arvensis)
 Roślina podobna do rumianku, rosnący w głównie w środowiskach zmienionych przez człowieka - trawnikach, szczelinach w bruku, krawężniku. Stosunkowo wysoka.

Łoczyga pospolita (Lapsana communis)
Kolejne rośliny z drobnymi, żółtymi kwiatami, dla przeciętnego obserwatora niezauważalny, dla mnie również, prawdę mówiąc... ^^

Łopian większy (Arctium lappa)
 Porządny chwast, wysokości do 1,5 metra, o szerokich, grubych liściach, jego cechą charakterystyczną są tak zwane "rzepy" - czepliwe owoce składające się z nasion. Jest to jeden ze sposobów rozsiewania i przemieszczania się tej rośliny. Znany z tego od dziecka :)

Ślaz dziki (Malva sylvestris)
Ślaz dziki, roślina posiadająca w tej kolekcji najpiękniejsze kwiaty. Nie mam nic już tu do dodania. 
Poza powyższymi roślinami, rozwijały się tam z powodzeniem różne trawy, niecierpek drobnokwiatowy, a także ze ściętych pni - pędy topoli.

Żywię nadzieję, że zdjęcia przypadną do gustu i pomogą w oznaczaniu roślin na łąkach i waszych ogrodach. Dziękuję za uwagę :)