środa, 11 września 2013

Rzecz o Riddicku

Jak wieść niesie, banery na przystankach autobusowych głoszą, weszła do kin trzecia część sagi filmowej o Riddicku, o tytule, a jakże: "Riddick".

 http://1.fwcdn.pl/po/75/73/517573/7564550.3.jpg

Moje pierwsze wrażenie...? Nie warto. Szkoda pieniędzy i czasu. Owszem, film dobrze zrealizowany, jest akcja, ładne widoki i sceny, lecz w porównaniu z poprzednimi częściami wypada najsłabiej, tym bardziej że do złudzenia przypomina "Pitch Black" z dopasowanym wstępem i znacznie gorszą fabułą. Tak więc lepiej odpalić ze starej płytki, znaleźć w internecie, w sklepie, w wypożyczalni PB niż wydawać pieniądze do kina na tą, de facto, przeróbkę. 
Pewnie niewielu jednak, jak tak sobie to czyta, zna poprzednie części Riddicka, a mianowicie wspomniany "Pitch Black", jak i kolejną, już słabszą, "Kroniki Riddicka". Tak więc pokrótce. Wszystkie te filmy należą do gatunku sci-fi, ich akcja dzieje się w odległej przyszłości, w kosmosie. Tytułowy, główny bohater jest wzbudzającym powszechny strach przestępcą o niezwykłych zdolnościach - bez problemu widzi w nocy. W PB spotykamy go skutego, transportowanego do więzienia statkiem rejsowym lecącym przez kosmos. 

http://movie-gazette.com/images/gallery/albums/P//pitch-black-4.jpg

Jednakże następuje wypadek statek rozbija się na planecie, jedynie część załogi przeżywa tą katastrofę. I choć myślą że w tej chwili to Riddick, któremu udało się uciec, jest największym zagrożeniem, znacznie się mylą. Gdyż wkrótce nadciągają prawdziwe ciemności.....
Film ten choć miał zdecydowanie najmniejszy budżet, ale jest zdecydowanie najbardziej klimatyczny ze wszystkich i też najbardziej go polecam

Jeśli chodzi o "Kroniki..." są one bezpośrednią kontynuacją części poprzedniej, kilka lat później. Nie chcę zdradzać szczegółów i spojlerować, wystarczy że powiem iż główny bohater odwiedzi znacznie więcej światów i zdecydowanie o wiele więcej niebezpieczeństw napotka na swej drodze. Jeszcze tylko wspomnę o Nekromantach..... Ten film też ma klimat, ale jest zdecydowanie luźniejszy od poprzednika. Dowiadujemy się też co nieco o przeszłości Riddicka.

http://downloadmoviesfreee.org/wp-content/uploads/2013/03/url19.jpeg

W każdym razie, wracając do najnowszej tegorocznej części powiem tyle: może spodobać się osobom które nie oglądały poprzednich części, choć i tak nie powala na ziemię. Wszyscy inni będą mieli silne skojarzenia z częścią pierwszą. Podsumowując w jednym zdaniu? Nieudane odgrzewanie starego kotleta. Z całym szacunkiem dla Vin Diesel'a i Riddicka.

wtorek, 10 września 2013

To był przypadek, naprawdę...

Muszę oficjalnie prosić o wybaczenie, gdyż zrobiłem to całkowicie nieświadomie i przypadkowo. 

Zacząłem od tego iż szukałem fajnych mapek Polski, z przeszłości, jako że interesuję sie geografią historyczną, w internecie. Całkowicie przypadkowo natrafiłem na mapkę jaką przedstawiam poniżej:


Jest owszem, dość ciekawa, szczególnie atrakcyjne dla mnie są granice wytyczone dla najbardziej wysuniętych granic RP w przeciągu tego tysiąca lat, z ówczesnymi, przedwojennymi granicami także, dość wysoka rozdzielczość, ładna, w ogóle ok. Tak sobie myślę, z jakiej strony ta mapka jest? Klikam "Odwiedź stronę", jako że to było na Google Grafika, wchodzę, jakieś forum, nie zwracam uwagi na tytuł. Patrzę: jakaś dyskusja. O ataku Niemic i ZSRR na Polskę w 1939, i jakieś dziwne twierdzenia: to że Sowieci nas zaatakowali to była historyczna konieczność, to było do przewidzenia, w ogóle w tonie pozytywnym.... O PRL zresztą też. Oj nie. Nabrałem podejrzeń, już zaczęło mi się robić niedobrze. Przewijam na górę strony. Przewijam, przewijam, przewijam..... A tam co? Forum komunistycznej młodzieży x.x Myślałem że padnę. Dla mnie komuniści to dinozaury na wymarciu, a tu takie coś.....utraciłem wiarę po prostu. Zwątpiłem. O. Nudności doznałem. Na szczęście jak wyłączyłem przeglądarkę, wyczyściłem ostatnią historię to poczułem się lepiej. Odradzam wchodzenie na takie fora.

Żarłoczne rybki

Piranie...???

OM NOM NOM!!!
Choć może nie takie jak na zdjęciu powyżej.....
Ha, ostatnio wyczytałem o piranii obcinającej to i owo panom kąpiącym się bez kąpielówek w Bałtyku u wybrzeży Szwecji (plaże nudystów zaiste wypustoszeją....) Przyznam informacja trochę mną wstrząsnęła, tym bardziej że przypomniałem sobie o rybach tego gatunku wypuszczanej przez idiotów do stawów i rzek, jak się znudzi, albo wyrośnie z akwarium. I sprawdziłem. Pirania z Bałtyku opisywana jest jako "Pacu" w artykułach w internecie, idąc tropem podanej łacińskiej nazwy dotarłem tu: jest to "Pirapitinga", jak wynika z artykułu jest to ryba normalnie roślinożerna, racząca się orzechami w Amazonii, natomiast tu zabrała się za orzechy nieco innego rodzaju.... Natomiast ta wypuszczana przez debili, bo tak trzeba nazwać tych ludzi, to paku czarnopłetwy - tu.
Piranie mają raczej małe szanse przeżycia w naszych, polskich warunkach, więc ich wypuszczanie nie ma większego sensu - to już lepiej zjeść na obiad, tym bardziej że jest jak najbardziej jadalna - ponoć w Ameryce Południowej piranie są traktowane jak karpie - z tym że karpie są raczej spokojnymi rybkami....

OM NOM NOM.......?


sobota, 7 września 2013

Wakacje Wigrańskie

Wakacje z rodziną w miejscowości Wigrańce. Jest to malutka wioska położona na Podlasiu, w okolicach Sejn - czyli na Suwalszczyźnie. W samej wiosce mieszka stale może kilkunastu mieszkańców, trudniących się rolnictwem i właśnie agroturystyką z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Na miejscu, de facto byliśmy tam po raz drugi, dostaliśmy klucze do domku rozmiarów dużej brdy w środku sosnowego lasu, i w sąsiedztwie dwóch innych domków również należących do właścicielki ośrodka, jakkolwiek to nazwać.




 Od góry od lewej: jesion wyniosły, jarzębina pospolita, olcha czarna, klon pospolity, sosna zwyczajna i jałowiec pospolity


W każdym razie było to miejsce idealne do focenia i obserwacji przyrody w stanie niemalże nienaruszonym przez człowieka, a na pewno w stanie jej bliższym niż można to spotkać u nas, na Górnym Śląsku. Wigrańce zaoferowały wiele, i to co zebrałem, ofiaruję wam.

Coś jak żywotnik (Aj fink.....)
Najbardziej zaniepokoiły mnie, a w zeszłym roku tak bardzo uwagi nie zwracałem na takie rzeczy, fakt iż jest w tym lesie cały zagajnik dębów czerwonych - drzew pochodzących z Ameryki Północnej i coraz bardziej się przez siewki rozprzestrzeniający - a stanowi on pewną zaporę dla innych roślin gdyż jego liście, które opadają na zimę na ziemię, bardzo trudno się rozkładają, przynajmniej w naszych warunkach, a same dęby rosną szybciej od naszych rodzimych. W lesie spotkałem też kilka siewek czeremchy późnej, zwanej też amerykańską, zachwaszczającą runo leśne i podszyt, oraz coś niewielkiego, co jednak niepokojąco przypomina małego żywotnika zachodniego - aczkolwiek może być to rzadka roślina której zwyczajnie nie znam i nie znalazłem we Wszechnicy Wiedzy Wszelakiej.
Dąb czerwony - w tle runo "zaśmiecone" liśćmi tego gatunku

Konwalia
W lesie znalazłem niemal wszystkie drzewa jakie można spotkać w naszym klimacie: poza wspomnianą czeremchą i dębem również śliwę mirabelkę, robinię akacjową (przy leśniczówce), dęby szypułkowe i bez, sosny, jarzębiny, świerki, olchy - na terenach podmokłych, klony, jawory, trzmieliny, kruszyny, poza tym runo poryte krzewami jeżyn, malin, borówek, jagód i wieloma innymi krzewinkami
Kureczki ^^
, w wielu wypadkach mi nieznanymi. Nie widziałem na oczy ani jednego okazu bzu czarnego, jest to zapewne spowodowane tym że lepiej znosi zanieczyszczenia powietrza i tym samym mając mniejszą konkurencję na terenach zanieczyszczonych, tam też jest częściej spotykany. Oczywiście całe dnie spędzaliśmy na chodzeniu po lesie i zbieraniu grzybów, a właściwie to kurek, i focąc co się dało, także więc kurkami mogę się pochwalić :> 
Poza kurkami zbierało się również runo leśne - był już koniec sezonu na jagody, za to w dużej ilości były dostępne borówki oraz jeżyny. Troszkę malin. Drzewo ze śliwkami mirabelkami również się znalazło. Owocowała również kruszyna, ale jej owoce nie są jadalne, więc nie były zbierane. 

 
 O lewej: malina, jeżyna i pieprznik kurka

Nie mogę oczywiscie zapomnieć o dwóch, znanych, wykutych już wtedy nazwach na lekcjach przyrody: o grążelu żółtym i grzybieniu białym - albowiem takie nenufary pływały sobie, obok trzciny i tataraku na jeziorze - niektóre niestety taranowane łódką :< Ale większość przetrwała.

 Z łódki dało się też zauważyć strukturę lasu: z przodu trzciny nadbrzeżne, dalej niskie drzewa, wierzby najpewniej, i dalej coraz wyższe drzewa, brzozy, dęby i sosny.


Nie powiem, wyprawa była bardzo relaksująca - z daleka od domowych obowiązków i wysokich temperatur - mimo uszkodzeń ciała jakich tam nabyłem, na szczęście tylko tymczasowych. Liczę na akceptację tego postu :)